Joy był i jest kochany , miał przez 4 lata stabilny dom i nic nie wskazywało że moze go stracić . Ale okrutne zycie postanowiło inaczej.
Jego Pan zmarł na raka , Pani jest kolejny raz w szpitalu i czeka na kolejną operację. Joy-em opiekuje się przyjaciólka domu. Problem w tym ze Joy mieszka w bloku i Pani nawet jak wróci nie będzie mogła wychodzić z nim na spacery , wcześniej psiak miał 1,5 godzinny spacer dwa razy dziennie raz w tygodniu jeździli srodkami komunikacji poza miasto zeby się wyszalał , nigdy nikt go nie uderzył , spał i spi w łóżku z Panią .
Pani bardzo się boi oddać psa w nieodpowiedzialne ręce , bardzo go kocha , miała propozycję oddania go do osób ktore zna , ale powiedziała ze on u nich może skończyć w budzie jakby jej zabrakło , więc go tam nie odda . Szuka mu domu bezpiecznego , stałego żeby mogła być o niego spokojna . Powiedziała że jeżeli nie znajdzie takiego wolałaby go uśpić . To historia prawdziwa , wiarygodna, jestem z Pania w kontakcie , dzwoniła do mnie dziasiaj ze szpitala. To nie wydumana alergia , kłopoty rodzinne , to bardzo odpowiedzialna decyzja. w niedzielę dostanę zdjęcia i opis Joya .
"Pamiętaj że jak zdecydujesz się pomagać ,myśl najpierw o tych którym to obiecałeś"