przez Oi!ka » So paź 16, 2010 9:54 pm
Jestem:) Rocki w podróży był niesamowicie grzeczny, byłam mile zaskoczona bo spodziewałam się takiego narwańca jakim jest moja Kropa. Odkąd wyszliśmy za bramę schroniska nie sprawiał żadnych problemów, dał sobie bez problemu założyć kaganiec. Bał się wejść do autobusu więc zrobiliśmy sobie spacerek do samego centrum. Zachowywał się tak jak by nie wierzył że jego koszmar się skończył, na inne psy nie reagował. Wstąpiłam do sklepu po parę parówek dla niego i rozpaczliwie płakał i prosił dopóki nie dałam mu wszystkich;) Chociaż nie jest szczególnie chudy. Dostał nową obróżkę i smycz a z tego co mówił pan Wojtek dostanie również nowe imię. Rocki miał niby guzka po boku ale okazało się że to bąbel po zastrzyku i śladu po nim nie będzie. Większość podróży pociągiem leżał na siedzeniu z mordą na moich kolanach. Będzie mieszkał z 2 dzieci, kotem i 2 psem. Naprawdę wspaniały pies jak tylko oddałam smycz w ręce pana Wojtka już zaczęłam za nim tęsknić.
PS. Warszawa nocą jest piękna!
Lepiej grzeszyć a potem żałować, niż żałować że się nie grzeszyło.