W poniedziałek uzyskaliśmy zgodę hycla na zabranie Akryla z hotelu i natychmiast przewieźliśmy go do kliniki. Otrzymał kroplówki, środki przeciwbólowe i leki, a także wykonano badania, w tym rtg kręgosłupa. Wskazały one na bardzo duże zwyrodnienie kręgosłupa i silny stan zapalny, leukocytoza na poziomie 50000, co mogło oznaczać stan nowotworowy. Wskazanie lekarzy było aby skrócić mu cierpienia.
Nie chcieliśmy się poddać. Rzuciliśmy pracę i wszelkie obowiązki aby ratować Akryla.
Pojechaliśmy z Akrylem na SGGW do najlepszych specjalistów. Dali nam maleńki cień szansy - być może możliwy bedzie zabieg operacyjny i wstępnie ustaliliśmy termin operacji na piątek... Jednak warunkiem było dokładne zdiagnozowanie zmian w kręgosłupie i przyczyn zaniku mięśni. Wybrano badanie rezonansem magnetycznym. Dzięki wspaniałym Ludziom, udało się umówić Akryla na badanie jeszcze tego dnia...
Akryl został poddany narkozie. Głaskany i przytulany otrzymał zastrzyk, po którym zasnął spokojnie, a na jego mordce pokazał się spokój i wyciszenie.
Z nadzieją czekaliśmy...
Jednak gdy Doktor wyszedł zobaczyliśmy po jego minie, że jest bardzo źle.
Akryl miał uszkodzony kręgosłup urazem, dawnym urazem. Trzy kręgi, zniekształcone, uciskające rdzeń, prowadzące do martwicy i absolutnie nie nadające się do naprawy... Jakby to było mało stwierdzono wielowarstwową dyskopatię - nieoperowalną.
To wszystko przekładało sie na ogromne cierpienie, które trwało, trwało i trwało...
Musieliśmy podjąć decyzję.
Akryl spał.
Postanowiliśmy, że nie damy więcej cierpieć temu wyjąkowemu, kochanemu, pięknemu ale też bardzo staremu psu. 10 lat dla dalmatyńczyka to naprawdę dużo.
Do domu wróciliśmy nad ranem z Akrylem, a właściwie już bez... z ogromnym smutkiem i poczuciem bezsilności... ale z ulgą, że już nie cierpi i może biega za Tęczowym Mostem w lepszym psim świecie.
Akrylku, daliśmyCi tyle ile mogliśmy. Żegnaj , a może do zobaczenia...