Byliśmy na miejscu o 3:15.
Nowi właściciele oczekiwali z niecierpliwością na Bandżiego. On sam spędził podróż spokojnie, choć męczył go kołnierz. Nie chciał nic pić przez całą drogę. W nowym domu szybko poczuł się jak u siebie (zrobił psik-psik - "jestem u siebie") i mimo próby wyjścia za mną pozostał w nowym domku. Jestem umówiony z nowymi właścicielami na wizytę w przeciągu miesiąca, to może wtedy zrobię zdjęcie.
Oczywiście nie obyło się bez nocnej kontroli policji (nowego auta chyba nie będę oklejał
), choć tym razem były aż dwie, niestety obie po wysadzeniu Bandżiego, więc nie miałem kogo pokazać.... Chyba zacznę sobie robić zdjęcia z patrolami policji.... przejechałem ponad 1000 km, a dwie kontrole miałem na ostatnich 20 km..... dzięki temu te 20 km jechałem prawie 45 minut... ale to i tak krócej niż w korku na gierkówce.....
Idę spać, bo na 9 do pracy.