Z racji tego, że sunia pędzi jak szalona na komendę ,,Moris, do mnie!", a nikt przecież nie chce żeby była Morisem
, nazwałam ją Velvet
Tak jakoś mi to imię do niej pasowało... W końcu zostanie ze mną jeszcze trochę i musimy się jakoś porozumiewać
Sunia robi duże postępy, jest coraz odważniejsza, powoli zaczyna się bawić i zaczepiać Morisa
Coraz częściej merda ogonkiem, który na spacerze już nie jest podkulony, ale uniesiony do góry
Na wieczornym spacerku puściłam je luzem na polu, biegały jak szalone, Moris znalazł wielkiego kija, a mała usiłowała mu go odebrać
Ładnie przybiega jak ją wołam (zwłaszcza piskliwym głosem), ogólnie nie odchodzi daleko, choć widać, że uwielbia wąchać. Jedynie trochę wcina śmieci, ciągnie na smyczy i skacze, ale to naprawdę drobnostki w porównaniu z jej lękami. Najważniejsze, że już chętnie idzie na spacer, że na dźwięk smyczy merda ogonkiem i że nie boi się człowieka
Ale nadal panicznie boi się małych pomieszczeń...