Cały i bezpieczny!
Śpi sobie na sofie, czasami zwinięty, a gdy jestem obok, z głową na kolanach
Jest Kochany, ale pewnie trochę czasu minie zanim będzie czuł się naprawdę bezpiecznie.
Przyjechaliśmy po Cezara przed północą. Ciemno, zimno. Dwadzieścia km od Rzeszowa, a widok dziwny. Wieś. Ale mnie zwykle ona inaczej się kojarzy. Bardziej przyjaźnie. Prawdopodobnie dwa psiaki na dworze przed domem.
Czekała na nas cała rodzina. Wyszła po nas mama. Córka starsza trzymała Psiaka. Widać było, że wymaga to siły. Na smyczy wciąż. I w domu. Dla mnie obce.
Całkiem naturalny odruch, jak wyciągnięcie dłoni, spotkał się z warknięciem. Zęby również pokazał. Ale został skarcony. Postanowiłam usiąść na dłuższą chwilę, żeby chociaż trochę poczuł się pewniej w naszym towarzystwie. Prosiłam, żeby spuścić Cezara ze smyczy, aby mógł chociaż powąchać nas. Dziewczyna chyba się bała, ale powiedziała, że gdy Oni odbierali Psiaka od poprzedniego właściciela zachowywał się podobnie. Warknięcia plus zęby. Siedziałam tak chwilę. Żadnych gestów i ruchów. Zbliżał się, ale za każdym razem kończyło się podobnie. Poprosiłam o kaganiec bo już miałam wizję ‘wyciągania’ z samochodu. Matka mówiła, że najnaj smakują jelita i różne odpadki. Karmy podobno nie lubi ( dziwne bo u mnie znika w kilka krótkich chwil) ‘Pudełka po jogurcie’??? – Może się przesłyszałam. Ale nie byłabym zaskoczona dlatego, że dzisiaj będąc z Cezarem u rodziców pierwsze, co zrobił to włożył pysk do kosza na śmieci… Córka powiedziała, że i tak nie przytyje, bo to takie pieskie ADHD w przypadku Cezara.
Pytałam także o to, jak zachowuje się w domu? Czy gdy zostaje sam niszczy lub wyje? Czy jest agresywny?
Pani odpowiedziała, że jest spokojny, nic nie niszczy i …przywiązany wtedy przy łóżku. A co do agresji to odpowiedź była niejasna. W stylu Nie, ale tak.
Młodsza córka siedziała obok przy stole smutna. Powiedziałam, że nie będzie Mu na pewno źle. Pokiwała głową i już Jej nie widziałam więcej. Chyba mocno to przeżyli. Dziewczynki na pewno. Ojciec trochę obojętny, a matka chciała rzetelnie wszystko opisać. Nie sądzę, by miały złe intencje, ale.. Może to miejsce, może brak warunków.
Poszliśmy do samochodu. Cezar w kagańcu. Przyznam, że obawialiśmy się, jak Go wydostaniemy ze środka. PS. Kaganiec ściągnął
i nadal reagował tak samo na każde zbliżenie. Odprowadziła nas córka. No i w drogę. Minęła spokojnie
Kręcił się i wiercił zaczęło się przekupstwo. Dostał coś na ząb. Smakowało
Myślałam, że gdy dojedziemy uda się odwrócić uwagę jedzeniem, ale chwilę nam zajęło zanim wyszedł. Będąc w środku warczał. Bał się. Ciemno, nowi ludzie. Nie wiadomo czego chcą.
Trochę ciągnie na smyczy, ale można to spokojnie opanować. W windzie chowa ogon pod siebie i leży prawie na ziemi, kuląc się. Mam wrażenie, że stara się być ‘niewidzialny’. Boi się gwałtownych ruchów. Nie wiem, czy ktoś podnosił na Cezara rękę. Ale Pani wspominała, że goni kury… a nie bardzo się to podobało.
Gdy wszedł do mieszkania biegał, jak szalony obwąchując wszystko I już bez zębów.
Po jakimś czasie przyszedł i położył się na ziemi tuż obok. Pierwszy nieśmiały dotyk, głaskanie. Powoli to przyjmował. Wystarczyło nie zwracać na Niego uwagi. Sam przyszedł. Dzisiaj już chodzi za mną jak cień Okazało się, że miejsce na ziemi nie bardzo odpowiada i spał na sofie
Delikatnie się dopomina pieszczot. Głaskanie idealne na sen Reaguje na komendę siad i zostań łapkę jedną i drugą podaje bez komendy bardziej w formie zaczepnej.
Zaskoczyło mnie jedno. Podobno był agresywny w stosunku do innych zwierząt. Dzisiaj na spacerze spotkaliśmy jakiegoś kociaka. Popatrzył i przeszedł dalej. Bez większego zainteresowania Na widok innego psiaka zaczął merdać ogonem. Też nieźle
W domku, gdy zostaje śpi ładnie. Nic nie niszczy, na razie może zbiera siły
Jest Kochany, delikatny, ale i potrafi pociągnąć. Nie odczułam jeszcze, żeby chciał dominować, Zobaczymy, co będzie dalej
Apetyt ma Jeszcze smutne oczka, ale poczekamy aż to się zmieni