Dziękuję za miłe słowa
praca nad Figą kosztowała nas wiele nerwów, kłótni, łez i załamań (nie mówiąc o kosztach
), ale w końcu po prawie 1,5 miesiąca pracy nad nią mogę (nieśmiało) powiedzieć o wielkich postępach!!
Nie mówię o tym za głośno, żeby nie spotkał nas jakiś kryzys
, ale ja z wielką wiarą w Fige zostawiam ją już bez żadnego stresu i wracam do cichego i czystego domu
codziennie przed wyjściem tłumacze jej jak dziecku, że jestem z niej bardzo dumna, wierze, że będzie spokojna i że ma odpoczywać, bo jak wrócę to idziemy na długi spacer
i w końcu zaczęła mi wierzyć
w prawdzie z każdym powrotem licze się z tym, że może akurat dziś coś narozrabiała (teraz ja się muszę tego skrzywienia pozbyć
), ale na razie dobra passa trwa
Najlepszym dowodem na to jest fakt, że jak wczoraj wróciłam do domu to Figa to przespała!!
Zdążyłam zamknąć za sobą drzwi, odstawić rower i dopiero usłyszałam jak się przeciąga i łaskawie biegnie księżniczka się przywitać
:) tymi kilkoma dniami spokojnymi wynagrodziła mi już wszystkie nerwy i smutki
Druga ważna informacja jest taka, że Figa jest świeżo po sterylizacji! W poniedziałek idziemy ściągać szwy i po sprawie! Troszkę napędziła nam stracha, bo długo nie chciała jeść ani pić (najgorzej z piciem), ale w końcu ją przekonałam podkładając jej ręką karme (z miski jeszcze nie chciała
), napiła się a na drugi dzień już jadła sama. Cieszy mnie to tym bardziej, że Figa to taki niejadek - dba o linie - i takie ponad dwa dni niejedzenia sprawiły, że żeberka jej zaczęły wystawać.
Jak po nią jechałam w maju to miała straszny łupież. Zostawiłam ją w gabinecie na zabieg i dosłownie po 3 godzianch miałam ją do odbioru, pierwsze co mi się rzuciło w oczy (oprócz tego, że zachowywała się jakby w ogóle nie było zabiegu
) to właśnie łupież, który obsypał ją calusieńką! Taka reakcja na stres.... chyba na drugi dzień już nie było śladu
Staram się ją oszczędzać jeszcze, ale ona mi tego nie ułatwia i już szaleje, szybciutko doszła do normalności
Jak zwykle moja wypowiedź to wypracowanie
Pozdrawiamy!