Na imie mi Justyna,mam 28 lat, mieszkam w Otwocku pod Warszawą,jestem niedoszłym agentem celnym...Cóż jeszcze moge napisac o sobie...kocham zwierzęta a psy ze szczególnym uwielbieniem,w moim domu zawsze był pies odkąd pamiętam,mama owczarka alzackiego,później przybłąkał się do nas zastraszony kudłaty piesek-Pikuś,który za niedługo okazał się być Pikusią i wydał(a) na świat chyba z 10 psiaczków,wszystkie powędrowały w dobre ręce po naszych znajomych a jeden Brus został z nami:) i tak Pikusia doczekała 16 lat a Brusik 12...po ich stracie nastąpiła 4 letnia przerwa i po powrocie ze szpitala dostałam mojego Kochanego Bruna - Dalmatyńczyka ten Pies to(oprócz mojego Synka) największe szczęście jakie mnie w życiu spotkało,prawdziwy Przyjaciel taki na dobre i złe ( w dosłownym tego słowa znaczeniu) przeszliśmy razem w tym naszym życiu tyle ile nie jeden stary człowiek nie doświadczył przez cale swoje życie...a On mój Pies zawsze był ze mną,nie miał o nic pretensji,zawsze-ile razy bym nie wchodziła do domu witał mnie merdającym ogonkiem,kochał mnie bezwarunkowo...czy powodziło mi się dobrze czy zupełnie źle...rozumiał każde moje słowo..a gdy płakałam podchodził i zlizywal mi łzy z policzków...nigdy mnie nie opuścił aż do chwili swojej śmierci,przez cale nasze wspólne życie starałam się żeby był szczęśliwy i uwierzcie mi,że był...pokonał Go cholerny zdiagnozowany za późno zespół cushinga,teraz wiem co znaczy bezsilność w działaniu,bo nie bylo juz innego wyjścia tylko eutanazja;( usnął w moich ramionach... wolny od bólu pożeglował za tęczowy most i wierze,że będzie tam na nas czekał...i tak w "obszernym skrócie" trafiłam na tę cudowną stronke i poznałam najpierw Panią Danusie a teraz poznaje Was:) dzięki SOS Dalmatyńczyki jest u mnie Sarcia moja Kochana Dziewczynka,która teraz jest moją Najlepszą Przyjaciółką a jak mawia moja Mamcia to za sprawą Bruna Sarunia jest w moim domu:) pozdrawiam Wszystkich Forumowiczów a Nowych zachęcam do adopcji przez SoS,Ludzie pomóżcie Dalmatyńczykom