Liczy się psi uśmiech

Wszelkie ciekawostki i porady o życiu z psem. Urlop, pies i dziecko itd.

Moderator: dalmibea

Liczy się psi uśmiech

Postprzez dalmibea » Śr cze 30, 2010 11:55 pm

Liczy się psi uśmiech

Liczy się psi uśmiech
W co się bawić z psem? W policjantów i złodziei? W szkołę? A może w zawody judo? Choć niektórym te pomysły wydadzą się niedorzeczne, to jednak regularne zabawy z właścicielem są dla czworonoga tak samo ważne jak pełna miska

Ben, ciężki rottweiler, to uosobienie delikatności, łagodności i posłuszeństwa. Jest wesoły, zrównoważony. Kiedy słyszy swoje imię, pędzi, merdając ogonkiem. „Już jestem! Z ochotą podejmę każde wyzwanie! Wręcz nie mogę się doczekać komendy!” – tak brzmi komunikat kiwającego się na boki zadka, oczu utkwionych w pana i radosnych szczeknięć.

„Muszę przyznać, że nasz pies nie zawsze był taki posłuszny i szczęśliwy. Pewnego miesiąca z powodu nadmiaru obowiązków w pracy zaniechaliśmy codziennych zabaw. Były tylko pospieszne spacery i pieszczoty serwowane dosłownie w przelocie. Już po kilku dniach Ben stał się smutny, przestał radośnie reagować na swoje imię. Nie wiem, co by się stało, gdyby na zawsze został pozbawiony wspólnych zabaw” – mówi właścicielka rottweilera.

Specjaliści nie mają wątpliwości – regularne wspólne zajęcia są podstawą utrzymania zdrowia psychicznego zwierzęcia, tworzą też silną więź z właścicielem. Ich całkowity brak może doprowadzić do poważnych zaburzeń.

Rodzina zastępcza

Psy przepadają za igraszkami. Szczenięta całe dni spędzają na udawanych walkach, a i dorosłe osobniki nie odmawiają sobie szaleńczych pogoni, przepychanek czy kopania dołków. Wydawałoby się – ot tak, sztuka dla sztuki. Jednak wszystkie te zachowania są niczym innym jak treningiem, przygotowaniem do prawdziwych wyzwań. I tak udawane zapasy przysposabiają do prawdziwej walki, uczą rozładowywania emocji, okazywania uległości, ale i demonstrowania siły. Gonitwy są treningiem polowania, a instynktowne grzebanie w ziemi ćwiczy m.in. odnajdywanie smakowitych zdobyczy. Dzięki, wydawałoby się, błahym igraszkom zwierzęta budują więź w sforze, uczą się ze sobą rozmawiać, zdobywają wiedzę, jak przetrwać. To wszystko można powiedzieć o psach żyjących dziko. A co z udomowionymi czworonogami? Przecież i one zachowały instynkty odpowiedzialne za takie właśnie zachowania. Sporadyczne zabawy z innymi psami podczas spacerów są tylko namiastką zajęć, z jakich korzystają dzikie czworonogi. Aby zapewnić kanapowcowi prawidłowy rozwój, należy zastąpić mu czworonożnych kolegów. Co to oznacza? Trzeba się z nim bawić, i to tak, aby zajęcie to było sensowne z punktu widzenia psa, a nie tylko człowieka.

Myśl jak pies

Tak więc kupienie kilkunastu kolorowych piłek nie załatwia sprawy. Psiak będzie szczęśliwy, jeżeli opiekun zaprosi go do zabawy albo podejmie zajęcie zaproponowane przez zwierzę. Ponieważ czworonogi cenią codzienne rytuały – bo dają one poczucie stałości, a więc bezpieczeństwa – wspólne zabawy dobrze jest odbywać regularnie. Wtedy człowiek i zwierzę poznają się coraz lepiej, wzajemnie uczą się odczytywać nastroje, upodobania. Tworzy się między nimi bardzo silna więź.

„Od kiedy zacząłem aktywnie uczestniczyć w wychowywaniu Tary, suka stała się posłuszna, przestała uciekać podczas spacerów do innych psów” – opowiada 33-letni Marcin z Warszawy. I nic w tym dziwnego. Pies, który w swoim właścicielu odnalazł dobrego kompana, nie chce za wszelką cenę poszukiwać przygód, wie, że pan jest niegorszym kumplem od przypadkowego czworonoga. Jednak aby tak się stało, trzeba zapewniać zwierzęciu zajęcia, które zaspokoją instyntkowne żądze. A zatem w co się bawić?

To zależy od pory roku, od tego, czy zajęcia odbywać się będą w domu, czy na dworze, od rasy psa i od pomysłowości właściciela!

Niezwykle atrakcyjny spacer

Czas spędzony na dworze można uatrakcyjniać na wiele sposobów. Do najprostszych rozrywek należy rzucanie piłki, patyków czy frisbee. Dzięki tej zabawie wychowuje się doskonałego aportera. Ta umiejętność znacznie ułatwia późniejszą naukę (jeżeli pies dopiero będzie uczony np. tropienia) i utrwala instynkt łowcy przydatny przy wielu innych zabawach. O ile większość czworonogów chętnie galopuje za rzuconym przedmiotem – bo jest to dla nich namiastka polowania – o tyle nie każdego łatwo nakłonić do dobrowolnego przynoszenia i oddawania zdobyczy. Jednak okazuje się, że można tego dokonać właśnie w trakcie zabawy.

„Kiedy grałam ze znajomymi w kometkę, mój pies nieustannie polował na lotkę. To była świetna zabawa, jednak czworonóg wcale nie chciał oddawać zdobyczy. I wtedy zupełnie przypadkiem wpadłam na pomysł, by odbierając psu lotkę, chwalić go i dawać mu jego ulubiony smakołyk. Bez wydawania żadnych komend. Trudno sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy po kilkunastu razach czworonóg sam podszedł, by podać schwytaną lotkę. Od tego momentu mieliśmy «chłopca do podawania piłek», a psiak dalej z radością uczestniczył w grze. Późniejsza nauka aportowania patyków, piłki czy jakiegokolwiek innego przedmiotu okazała się niezwykle prosta” – wspomina pani potężnego tosa inu, który wcześniej w ogóle nie interesował się rzucanymi mu patykami.

Oczywiście nie wszystkie psy uwielbiają szalone gonitwy za aportem, nie zawsze też jest to wskazane ze względu na zdrowie (np. wielkie i ciężkie powinny biegać z umiarem, by nie przeciążać stawów). Jednak znajomość sztuki aportowania przyda się i tym psiakom, dla których odpowiedniejsze są nieco spokojniejsze zajęcia.

Zabawa w policjanta

Każdemu psiakowi można zaproponować, by dla zabawy wcielił się w rolę czworonożnego funkcjonariusza policji. W tym przypadku do poszukiwań przedmiotu lub osoby zostanie wykorzystany instynkt tropienia. To niesamowita frajda zarówno dla czworonoga, jak i dla właściciela, który może obserwować postępy swojego pupila. Zbyt trudne? Nieprawda. Oto przepis na sukces. Najpierw pies siada na skraju łąki. Pan podaje mu na chusteczce do nosa smakołyk. Zwierzę uznaje, że chustka jest równie ciekawa jak miska, bo można w niej znaleźć coś pysznego. Następnie pan oddala się kilka metrów od psa (zwierzę musi wykonywać polecenie „zostań” lub pozostaje na smyczy pod opieką drugiej osoby). Właściciel wbija w ziemię patyk, czyniąc to demonstracyjnie na oczach swego pupila. Wokół patyka wydeptuje trawę, dzięki czemu zostawia ślad zapachowy. Następnie idzie dalej. Co dwa, trzy kroki zostawia na śladzie jeden smakołyk. Po około 20 metrach pan rzuca przed sobą chusteczkę i kładzie obok kilka smakołyków. Dopiero wówczas wraca do czworonoga, idąc dokładnie po swoich śladach. Następnie właściciel prowadzi psa do patyka, wokół którego zaczął wydeptywać ścieżkę, i pokazuje mu początek śladu. Równocześnie wydaje komendę „szukaj” (psy, które aportują, przeważnie rozumieją znaczenie tego polecenia). Pies pozostaje podczas nauki na smyczy, co ułatwia ewentualne korygowanie jego poczynań. Jeśli idzie śladem, znajduje pozostawione na nim smakołyki. Za każdym razem jest entuzjastycznie chwalony. Kiedy czworonóg dojdzie do chusteczki, powinien być nagrodzony. Po wielu takich lekcjach pies zapamięta, że na śladzie pana mogą go spotkać pyszne niespodzianki. Tropienie stanie się ulubioną zabawą.

Ciekawym wyzwaniem jest też poszu-kiwanie przedmiotów. Jeżeli pupil potrafi aportować, można ukradkiem porzucić w trawie jego ulubioną zabawkę i kazać jej szukać. Jeśli pies bez trudu odnajdzie przedmiot, należy schować go lepiej. Za każdym razem udaną próbę trzeba nagradzać pochwałą i dodatkowo wzmacniać smakołykiem lub ulubioną zabawą, np. rzuceniem odkrytej zabawki.

Rowerowe wycieczki

Spacer można też uatrakcyjnić wspólnym joggingiem. Bieganie z panem sprawi czworonogowi frajdę, ale też poprawi jego kondycję i nauczy go posłuszeństwa. Większe psy, które uwielbiają biegi na długie dystanse, można zabierać na rowerowe wycieczki. Ruch należy jednak dozować z umiarem, trzeba też pamiętać o bezpieczeństwie. Zgodnie z przepisami pies powinien poruszać się po prawej stronie roweru, musi więc poznać nową komendę, np. „biegnij z prawej”. Ponieważ pupil odbywa wyprawę na smyczy, winien być na tyle zdyscyplinowany, aby nie pociągnąć i nie wywrócić pana.

Jednak i ze zwykłego marszu można uczynić wyprawę pełną przygód. Wystarczy zejść ze ścieżki i przemierzyć łąkę na przełaj, tam gdzie piętrzą się pagórki, gdzie trzeba przeskoczyć rów i zwalony pień drzewa. Pies podwójnie doceni wyjście, podczas którego tak dużo się dzieje. Można więc rzucić przypadkowo znaleziony patyk, zachęcić pupila do wykopania dołka w piasku lub w śniegu. Świetną atrakcją jest też zabawa w chowanego. Kiedy tylko psiak zainteresuje się np. jakimś zapachem i przestanie zwracać uwagę na pana, ten powinien się schować np. za drzewo. Zwierzę z radością podejmie poszukiwania, nauczy się też, że trzeba się pilnować, być zawsze blisko właściciela. W odludnych miejscach lub na terenie ogrodzonego ogródka można się bawić w chowanego z całą rodziną. Kiedy psiak „kryje” w towarzystwie np. taty, dzieci i mama chowają się gdzieś w pobliżu. Zabawa ma tę zaletę, że pies rusza w pogoń za bliskimi, nawet jeśli nigdy go tego nie uczono. A radość z odnalezienia „sfory” jest ogromna.

Rzeczywiście w domu najlepiej?

Jakże często spotyka się psiaki, które słysząc o powrocie do domu, tracą wigor, podążają za panem jak na ścięcie.

A przecież pobyt w mieszkaniu wcale nie musi być dla naszego pupila równoznaczny z nudą. Psy żyjące w miastach większość czasu spędzają w czterech ścianach, należy więc zadbać, by mogły rozładowywać napięcie nagromadzone w wyniku niezaspokojonych psich pasji.

Jedną z propozycji jest zabawa w zgadywankę oparta na zasadach starej gry w trzy karty. Wystarczy przygotować trzy durszlaki albo trzy pudełka z małymi dziurkami i ulubiony smakołyk. Właściciel pokazuje podopiecznemu pyszny rarytas i demonstracyjnie przykrywa go pudełkiem (lub durszlakiem). Szybkimi ruchami przesuwa pudełka, tak aby pies stracił orientację, pod którym z nich znajduje się przysmak. Pupil musi wskazać, gdzie jest nagroda. Węch pozwoli mu na rozwiązanie zagadki. Jednak to nie koniec zabawy. Największą frajdę sprawi dostanie się do przykrytej pyszności...

Inną zabawą opartą na wykorzystywaniu zmysłu powonienia – ponieważ psy doświadczają świata w dużym stopniu węchem, tego typu zadania sprawiają im ogromną radość – jest odnajdywanie właściwego przedmiotu. Wystarczy smakołyk i stos szmatek. Trzeba pokazać pupilowi przysmak i na jego oczach zawinąć go w jeden z kawałków materiału. Takie zawiniątko zakopane w stosie pozostałych szmatek stanie się celem pasjonujących poszukiwań! Jeżeli z czasem zadanie będzie zbyt łatwe, można kazać znaleźć np. rękawiczkę właściciela wśród rękawiczek obcej osoby. Już bez ukrywania przysmaku. Sukces jak zawsze musi być nagrodzony.

Zabawa niejedno ma imię

Nawet podczas rodzinnego oglądania telewizji można zapewnić psu ciekawe zajęcie. Kiedy pan i pani wypoczywają, siedząc w fotelach, ich pupil może się oddać nauce ludzkich imion. Wystarczy trochę smakołyków i nieco więcej cierpliwości. I tak np. Adam mówi do czworonoga: „idź do Julki”. Równocześnie pokazuje psu wymienioną osobę. Jeśli ten podejdzie do Julii, dostanie nagrodę. Innym razem pani odsyła podopiecznego „do Adama”. Po jakimś czasie czworonóg będzie bezbłędnie kojarzył daną osobę z imieniem. Dopiero kiedy pies opanuje dwa imiona, można uczyć go, jak nazywają się pozostali członkowie rodziny czy przyjaciele.

Świetnym zajęciem będzie też nauka nazw przedmiotów. Jeśli pies zna polecenie „przynieś”, można zaczynać. Najpierw czworonóg proszony jest o przynoszenie jednej konkretnej zabawki, np. piłki. Właściciel wymawia słowo „piłka”, kiedy bierze ją do ręki, po czym mówi „przynieś piłkę” i jednocześnie rzuca zabawkę. Gdy pies skojarzy nazwę z przedmiotem, można zacząć używać innej zabawki. Postępować trzeba dokładnie tak samo. Dopiero kiedy nasz ulubieniec opanuje nową nazwę, można położyć obie zabawki i poprosić o przyniesienie jednej z nich. Początkowo nasz uczeń będzie trochę niezdecydowany, więc gdy tylko zainteresuje się właściwym przedmiotem, należy okazać wielki entuzjazm, a gdy go przyniesie, wynagrodzić pracę przysmakiem. Psu będzie łatwiej, jeśli nazwy zabawek nie będą brzmiały podobnie. W dalszym etapie można chować zabawkę lub przedmiot i zachęcać psa do ich odszukania.

Sztuka nauczania sztuczek

Jeżeli pogoda nie sprzyja długim spacerom, możemy zapewnić psu należytą dawkę ruchu w domu. Naprowadzając go smakołykiem, można spowodować, by niczym cyrkowa gwiazda przechodził między nogami pana, przeskakiwał przez kij od szczotki czy czołgał się pod krzesłem. Tor przeszkód zależy wyłącznie od pomysłowości właściciela. Trzeba jednak uważać, aby nie prowokować biegania i skoków na śliskiej posadzce, co może się skończyć kontuzją, a nawet złamaniem łapy.

Dzięki smakołykom można nauczyć psa naprawdę niecodziennych sztuczek, np. podawania chusteczki do nosa na dźwięk kichnięcia! Wystarczy, aby skojarzył on ten mały kawałek materiału z przysmakiem. Aby tego dokonać, należy zawinąć w chustkę smakołyk i włożyć ją do kieszeni. Następnie zachęcić psa (słowami i gestami), aby wyjął zawiniątko. Gdy już nauczy się, że z kawałka materiału noszonego w kieszeni zawsze wypada coś smacznego, należy dodać polecenie „apsik!” Wielokrotnie powtarzane ćwiczenie stanie się świetną zabawą, którą można się popisywać przed znajomymi.

Jednak najważniejsze jest to, że z ćwiczeń przede wszystkim korzysta pies. Czas spędzony na wspólnych zabawach pozwala mu zachować nie tylko kondycję fizyczną, ale i dobrą formę psychiczną. Zwierzę angażowane w regularne zajęcia staje się zrównoważone, silniej też przywiązuje się do właściciela. Jednak z aranżowaniem zabaw nie wolno przesadzać, nie można niecierpliwić się, jeśli podopieczny nie rozumie poleceń.

To ma być przecież zabawa, a nie katorżnicza tresura!

Maciej Nowakowski

Konsultacja Katarzyna Kiryczun
Autor korzystał z książki „Zabawy z psem” Petera Durst-Benninga, Carola Kuscha
Avatar użytkownika
dalmibea
Site Admin
 
Posty: 6291
Dołączył(a): So lut 20, 2010 5:58 pm

Powrót do CIEKAWOSTKI/PORADY

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron