Nie dla dziecka pies?

Wszelkie ciekawostki i porady o życiu z psem. Urlop, pies i dziecko itd.

Moderator: dalmibea

Nie dla dziecka pies?

Postprzez dalmibea » Śr cze 30, 2010 11:33 pm

Nie dla dziecka pies?

Kupując psa dla dziecka kierujemy się różnorakimi motywacjami. Najczęściej można je sprowadzić do wspólnego mianownika - dobrze jest, kiedy dziecko wychowuje się z psem. Okazuje się jednak, że nie każdy z pomysłów rodziców jest trafiony.

Pies pomaga dziecku w sferze duchowej: kształtuje poczucie odpowiedzialności, dodaje pewności siebie, pozwala dziecku mieć obok siebie kochającą, a nigdy nie oceniającą istotę, ale i zdrowotnej: naukowcy stwierdzili, że dzieci wychowujące się w domu ze zwierzętami, głównie psami, mają mniejszą skłonność do zapadania na infekcje; w mniejszym stopniu są też podatne na alergie. Brzmi to wszystko znakomicie, ale... no właśnie, trochę tych "ale" się znajdzie.

Oto kilka błędnych pomysłów na współegzystencję dzieci i psów w rodzinie:

1. Kupujemy psa dla 10-latka z nadzieją, że pozwoli to nauczyć naszego potomka systematyczności, wykształci w nim wrażliwość i empatię – dziecko "samo" będzie się psem zajmowało i nauczy się w ten sposób odpowiedzialności za inną, słabszą istotę.

Szlachetne intencje, ale pomysł rozbija się na ogół o brutalną rzeczywistość. Żywa istota nie zasługuje na to, abyśmy na niej eksperymentowali z cechami, których dziecko siłą rzeczy nie mogło jeszcze w sobie rozwinąć. W ilu domach dogorywają nienapojone chomiki czy nienakarmione świnki morskie? Czy ich młodociani opiekunowie to niewrażliwi psychopaci? Ależ skąd! To najnormalniejsze dzieci pod słońcem! Tyle, że w niedojrzałym młodym człowieku jeszcze nie zdążyły się wytworzyć mechanizmy, pozwalające mu na systematyczność, na przedkładanie obowiązku nad przyjemności. Kończy się to źle... dla zwierzątka. W przypadku psa nie dochodzi na ogół do drastycznych sytuacji, jak śmierć czy choroba, ale zaniedbanie, i owszem. Pies, którego nasze dziecko miało samodzielnie pielęgnować, zmienia się w jeden wielki kołtun. Pies, którego nasze dziecko miało systematycznie wyprowadzać, rzadko ma okazję załatwiać regularnie swoje potrzeby fizjologiczne – a już na pewno jest niewyżyty. I tak dalej, i tak dalej...

Jeśli jesteśmy choć trochę odpowiedzialni – przejmujemy opiekę nad psem, na co nie mieliśmy za bardzo ochoty; narzekamy przy tym ile wlezie, bo to nie mieściło się w naszych planach, te ustawiczne spacery, karmienie, czesanie, prowadzenie do weterynarza. Przy tym wszystkim, naturalnie rozżaleni jesteśmy też na dziecko, które nie spełniło naszych oczekiwań. A tak naprawdę pretensje miejmy do siebie. Nie taki zakres obowiązków, nie w tym wieku i na pewno nie bez ścisłej kontroli dorosłych.

2. Zjawiający się w domu pies będzie wychowywany przez dziecko.

Aż chce się zakrzyknąć: drodzy rodzice! Jakże osoba, która dopiero uczy się życia, która ma jeszcze kłopoty z samym sobą; z panowaniem nad emocjami, z samokontrolą – co jest przecież bardzo naturalne – ma świadomie i dobrze wychować zwierzę? Ależ tego nawet wielu dorosłych nie potrafi! Na dodatek większość psów doskonale wie, że ma do czynienia z młodym osobnikiem w stadzie. Szczenię będzie nasze dziecko traktować jak drugiego szczeniaka, takiego z którym można się pobawić, można wspólnie poszaleć czy się poobgryzać, ale nie jak naturalnie wyższego rangą osobnika. Dorosły pies, zwłaszcza jeśli będzie miał dominujący i twardy charakter może wręcz dążyć do podporządkowania sobie młodego człowieka, a jeśli napotka na opór, zechce tę sytuację rozwiązać po psiemu – i stąd jakże częste przerażone listy czy maile: "Ratunku, nasz pies warczy na naszego nastoletniego syna, próbował ugryźć naszą kilkuletnią córeczkę...".
3. Pies ma być ciepłą, ruchomą przytulanką dla dziecka, takim żywym futrzakiem, w którego sierść będzie można wypłakać problemy, przytulić się do niego, ale i poszaleć czy się pobawić.

To, niestety, często spotykany pomysł osób kupujących psa kilkulatkowi, bardzo małemu dziecku. Szczerze mówiąc, kiedy widzę na co pozwalają swoim dzieciom w stosunku do psów niektórzy rodzice ciarki mnie przechodzą – na pewno taki młody człowiek nie uczy się empatii i łagodnego obchodzenia z żywymi istotami, za to dowiaduje się, że taka istota egzystuje tylko i wyłącznie dla zaspokojenia jego, dziecka, potrzeb. Prawo do życia ma zwierzę o tyle, o ile służy dziecku. Pies nie ma żadnych praw – nie wolno mu ani się bronić, ani się uchylać. Jest de facto żywą zabawką, a biedny będzie, jeśli spróbuje oporu w jakiejkolwiek formie!

Dzieci w pewnym okresie rozwoju po prostu eksperymentują. Jeśli wówczas nie dowiedzą się co wolno, a czego nie, jeśli nikt im nie wyjaśni, że ich domowe zwierzę pewnych zachowań zwyczajnie nie lubi, i że trzeba to uszanować – to naprawdę wyrosną na osoby o socjopatycznych odchyleniach. Żadne zwierzę nie jest i nigdy nie będzie zabawką. Czasami lepiej być nadopiekuńczym w stosunku do psa niż do dziecka. Zasadą numer jeden jest zaś nie pozostawianie dzieci z psem bez nadzoru! Nieważne, jak bardzo miły, poczciwy czy godny zaufania jest nasz pies. Zwierzę często reaguje instynktownie i, na przykład, znane są przypadki bolesnego pogryzienia dziecka, które po przyjacielsku pociągnęło swojego psiaka za ucho, jak to robiło setki razy przedtem – tyle, że w psim uchu rozwinęło się bolesne zapalenie. Pod wpływem silnego bólu pies instynktownie kłapnął zębami – i stąd cierpienie dziecka, którego można było uniknąć.

4. Pies pomoże dziecku zmienić tryb życia. Będzie musiało chodzić na spacery, zamiast ślęczeć przed komputerem wiele godzin dziennie!

Ze spacerami jest tak: dzieci poniżej 12. roku zycia w ogóle nie powinny same wychodzić z psem. Przesada? Chyba nie, nie w dzisiejszym świecie, w dzisiejszych warunkach... Pomysł wypuszczania kilkulatka z dużym psem gabarytów labradora czy owczarka niemieckiego jest absolutnie chybiony, co potwierdzi każdy, kto choć raz widział jak wesoły golden retriever przeciąga dziecko po asfalcie. Psy ras obronnych czy te z większym popędem walki w ogóle nie nadają się na towarzyszy osób młodocianych – to dość jasne. Ale i mniejsze psy na spacerach mogą stanowić problem – choćby taki, że mogą stać się obiektem ataku innego psa. Narażanie dziecka na tego typu traumę nie jest zbyt rozsądne. Swego czasu pomagałam roztrzęsionemu 10-letniemu chłopcu ratować jego średnią sznaucerkę napadniętą przez dwa duże psy. Zapewniam, że chłopiec, choć nad wiek rozwinięty i bardzo dzielnie usiłujący sobie poradzić miał po tym wydarzeniu spore problemy z powrotem do równowagi.

Dziecko wychodzące z pieskiem – miniaturką (miniatury w ogóle nie są najlepszymi towarzyszami dzieci z uwagi na stosunkowo duża pobudliwość i kruchość) może przyciągnąć uwagę złodziei psów, zwłaszcza tych polujących na modne rasy, na które jest spory popyt – yorki, chihuahua, Jack Russell terierki. Cóż za problem podbiec do kilku- czy kilkunastolatka i po prostu wyrwać mu psa? Jeśli dziecko zacznie się stawiać, nie trzeba dużej siły, żeby je unieszkodliwić. Jaki tego typu wydarzenie ma wpływ na dziecko, lepiej sobie nie wyobrażać.

Ale i dzieci starsze powinny wyprowadzać swoje psy pod delikatną kontrolą dorosłych. Nigdy nie zapomnę oburzenia zaprzyjaźnionej właścicielki dobermanki, której delikatnie sugerowano, żeby przyjrzała się spacerom piętnastoletniego syna z ich psem. Pewnego dnia pani postanowiła zamknąć usta niegodziwym oszczercom rzucającym bezpodstawne oskarżenia na jej dziecko. W tajemnicy poszła za synem, gdy ten wyprowadzał dobermankę na spacer i ze zgrozą odkryła, czemu pies od jakiegoś czasu jest niespokojny, pobudzony oraz usiłuje obszczekiwać ludzi na klatce schodowej. Ano, spacer polegał na uwiązaniu suki do trzepaka w gronie rozbawionych nastolatków z podwórka, których rozrywką było drażnienie przywiązanego zwierzęcia i odskakiwanie od wyszczerzonych zębów ledwo-ledwo poza bezpieczną granicę długości smyczy. W wieku lat "nastu" miewa się niezbyt mądre pomysły – cóż, taki wiek i taki przywilej młodości: poszukiwanie akceptacji i podziwu rówieśników, burza hormonów. Ale naszą, rodziców sprawą jest sprawdzanie czy te pomysły nie odbijają się negatywnie na otoczeniu, no i na naszym psie.

Rewelacyjnie jest dorastać w domu w którym jest pies; najlepiej przyjazny i dobrze wychowany, taki, któremu możemy czasem wydać komendę i nagrodzić go ciasteczkiem albo porzucać mu piłkę. Ale to nie zmienia faktu, że najbezpieczniej jest gdy pies należy do rodziców. To rodzice się nim zajmują, wychowują go i pielęgnują – a dziecko w miarę swoich możliwości ma w tym swój udział, pomaga im. Dorośli podjęli decyzję o sprowadzeniu psa do domu i to oni akceptują zwierzaka, rozumieją jego potrzeby. Tylko w takiej sytuacji dziecko naprawdę nauczy się, jak to jest – opiekować się kimś, być za kogoś odpowiedzialnym, a przy okazji ma z tego dużo frajdy.

Paulina Łukaszewska
Avatar użytkownika
dalmibea
Site Admin
 
Posty: 6291
Dołączył(a): So lut 20, 2010 5:58 pm

Powrót do CIEKAWOSTKI/PORADY

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron