Nie bylo mnie tydzien w domu , maz zostal sie z Sara , wzial extra urlop zebym mogla spokojnie jechac do Polski .
W ostatnim dniu pobytu w Polsce juz od samego rana w piatek mialam dziwne uczucie niepokoju i bardzo ciaglo mnie do domu i musialam ciagle myslec o Sarci , dzwonilam do meza i pytalam sie czy z Sara wszystko w porzadku , maz przekonywal mnie ze tak . Ale dziwny niepokoj nie mijal , tlumaczylam sobie poddenerwowaniem przed jazda powrotna .
Wyruszylam z Daniela okolo 14 stej z Trzcianki , wczesniej nie dalo rady bo mialysmy jeszcze pare spraw do zalatwienia . Po drodze okolo 20 stej odwiedzilysmy Heliosa w Berlinie , bylysmy cos zjesc i wlasciwie byla pora zeby chociaz na chwile zamknac oczy , bo Daniela miala dopiero o 7 rano samolot do domu do Szwajcari .
Koniecznie chciala zebym u "Heliosa" nocowala razem z nia , tlumaczyla mi ze jestem zmeczona i ze musze jeszcze 600 Km jechac , a bylo juz na krotka przed sta w nocy .
Nie mialam spokoju i postanowilam jechac . Oczywiscie scielo mnie z nog o godz 3 ciej nad ranem i postanowilam sie zdzemnac na godzinke a potem jechac dalej, Z godzinki zrobily sie dwie , bo nie spalam sama , mialam malutenka sunie ze soba ktora musialam zawiezc jeszcze do domu
dotarlam do siebie do domu na godzine 11 sta , w sobote , ledwo zywa po 26 sciu godzinach nie spania ( ok , dwie godziny w aucie )
Nikt mnie w domu nie przywital , troche mnie to zaniepokoilo , ale coz , Sarcia jest przeciez przygluchawa napewno spi twardo .
Nie , moja Sarcia lezala smutna u mnie na lozku , z wielkim bandazem przez lopatki i brzuch i patrzyla sie na mnie z bolem w oczkach .
W piatek z samego rana , wtedy kiedy mialam taki dziwny niepokoj zaatakowaly ja dwa belgijskie owczarki.
Sasiedzi maja trzy takie , psy policyjne , corka sasiadow nie zamknela dobrze drzwi i uciekly z domu na osiedle i pierwsze co to prosto na moja Sare ktora wlasnie kolo ich domu przechodzila z mezem na smyczy zeby zrobic siku z rana .
Pies puscil pierwszy , ale ta suka nie , jak pirania wbila sie w moja Sare i nia szarpala , moj maz zaczal kopac ta belgijska suke bo niechciala popuscic , ale bo wielkich krzykach puscila .
Naszczescie zatrzymala sie kobieta autem ktora to widziala i zaproponowala ze zawiezie Sarcie z mezem do kliniki.
Sara miala duza poszarpana rane , ktora lekarz az 10 cioma klamrami do siebie zlozyl , duza opuchlizna i wielki bol , a co najgorsze , Sarcia boi sie teraz duzych psow i na spacerze pokazuje zeby na wszystkie psy .
Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek.
— William Ralph Inge