Napisałam dość wesołego posta na wątku Matiska, a teraz czytam....
Już "odpłakałam". Takie jest życie - psie, ludzkie... Szkoda, że tak nagle.... Ale z innej strony dobrze, że nie męczyła się długo - pies nie rozumie cierpienia, my (ludzie) sobie możemy je jakoś "ideologicznie" wytłumaczyć i znieść .... po ludzku... Pies tego chyba nie potrafi... Ale NA PEWNO ulżyłaś Jej to odchodzenie swoją obecnoscią przy Niej w tych chwilach...
Ponownie mam przed oczami chwile, w których odchodziły nasze poprzednie, przed Matiskiem, psy (Pikuś - 11.04.1999, Pysia - 10.01.2012). Tego się nie zapomina - byliśmy przy tym

Ale po jakimś czasie wspomina się również - może nawet głównie - te szczęśliwe chwile spedzone z psiakami, ich cechy charakteru, to, że było im u nas dobrze i że miały szczęśliwe życie

Życzę, żeby dla Was czas tych miłych wspominek nastał jak najszybciej.
Powiedziałam Pysi, żeby tam za Tęczowym Mostem powitała Sarę godnie i się z Nią zaprzyjaźniła - powiedziała, że wporzo, nie ma sprawy

Mam nadzieję, że dotrzymała danego mi słowa
Trzymajcie się dzielnie.