No u mnie powiem szczerze "kupają" na trawnikach - w szczególności fajne jest do tego celu miejsce pod hamakiem ( na wypadek, gdyby ktoś zleciał, miałby fajne lądowanko
) oraz pod moim oknem
Ja z kolei mieszkam od zawsze na wsi, podziwiam ludzi, którzy 3 razy dziennie śmigają z psem na "kupanko". Szczególnie zimą...
Ale żeby nie było, wychodzę regularnie ze swoimi psiurami na spacery na okoliczne łąki i tam szalejemy
Oczywiście na wsi jestem pod tym względem ewenementem, ale co tam...
Mam dość szokującą wiadomość - Frodo został wykastrowany.
A było to tak... Sara mimo sterylizacji miewała cieczki - dość słabe, przez co nie było problemów żadnych.
Ale ostatnia cieczka pomimo swojej niewidoczności, bardzo dała nam się we znaki - Frodo dosłownie oszalał. Nie poznawałam tego psa!
Zero reakcji na moje komendy, stał się bardzo agresywny w stosunku do innych psów, a co najgorsze, wył 24 na dobę. Załamałam się, bo przecież u mnie niedługo pojawi się maluszek, nie chciałam ryzykować, że podczas następnej cieczki Frodo znowu zwariuje, będzie wył, nie będzie z nim żadnego kontaktu, będzie po prostu niebezpieczny
mając na uwadze, że jedynym krokiem, który może ( ale wcale nie musi
) zadziałać, jest kastracja psa. Może gdy trochę opadnie mu poziom testosteronu, pies będzie spokojniej przeżywał ten czas u Sary...?
dodatkowo popchnął mnie do tego fakt, że prawdopodobnie w przeciągu najbliższego roku pojawi się u mnie suczka boksera - sunia hodowlana, niesterylizowana... nawet nie chciałam sobie wyobrażać tego co by się działo w domu w czasie jej cieczek!
Przeanalizowałam za i przeciw... doszło jeszcze to, że Frodek - bądź co bądź- ma już 4 lata. Wspaniały pies, naprawdę wybitny dalmatyńczyk, o czym zapewniała mnie osobiście sędzina podczas wystawy... o czym wiedziałam ja sama, ale do tej pory nie miałam możliwości na realizacje mojego marzenia kynologicznego o hodowli, więc Frodzio na wystawie był tylko raz...
Powiem szczerze, że jak oglądam jego złoty medal to łezka mi się w oku kręci, ale sama nie wiedziałam co mogę w takiej sytuacji zrobić. Oddanie psa komukolwiek nie wchodziło w rachubę - o ile ja jakoś bym zniosła chwilową rozłąkę, o tyle dla samego Froda skończyłoby się to fatalnie. Jest to bardzo nieufny wobec obcych pies, dodatkowo silnie zżyty z nami i naszym domem.
Mam ciągłe nadzieję, że z czasem potwierdzi się, że to jednak była słuszna decyzja, że zrobiłam to, co powinnam dla dobra psa i naszego.
A teraz troszkę zdjęć z ostatniego spacerku :
Trawożerny Świń
Dodziuś
Tu Suczydło już całkiem pochłonięte "trawowaniem się"