trochę nas tutaj nie było... niestety choroba dała mi się we znaki coraz częściej tak że pod koniec listopada wylądowałam w szpitalu i 2 grudnia przeszłam operacje usunięcia pęcherza żółciowego ogólnie w szpitalu spędziłam 10 dni... wypuścili mnie w Mikołaja
jak myślałam, ze wszystko jest w porządku to niestety we wtorek zaczeła ropieć mi jedna z ran, tak że w nocy z środy/na czwartek wylądowałam na pogotowi ze stanem zapalnym i wyciekiem ropy - kuracja antybiotykowa, ciągłe jeżdzenie na kontrolę.. antybiotyk bardzo źle na mnie zadziałał.. rana nie chciała się goić i do tej pory jeszcze nie jest tak jak powinno być, ale daje radę
powiem Wam, że pierwszy raz zostawiłam Sabę na tak długo samą w domu i tak strasznie się bałam, żeby rodzice i chłopak dopilnowali tabletek żeby nie przedawkowali nie dali jej mnie... bo ja kupuje zawsze leki z większą dawką bo taniej to wychodzi i dziele sobie...
trzeba sobie radzić jakość
to tyle odemnie jeżeli chodzi o zdrowie
aktualnie od stycznia rozpoczełam aplikacje - wykłady, praktyki w sądzie i spotkania z moją Panią Mecenas i kupa roboty sprawiają że trochę nie zadążam, ale daje radę i jakos sobie to wszystko staram poukładać...
no właśnie staram... niestety początek roku nie jest dla nas najlepszy
Rudek zachorował na zapalenie krtani i był na antybiotyku już jest lepiej, ale znów mamy problem bo Rudek w zimę kocha przesiadywac w suszarni na rurze tam się wygrzewać a potem wychodzi na zimno i o chorubsko łatwo... niestety Sabci znów pojawiły się problemy z jelitami... w tamtą sobote poszłam do naszego weta, ale gabinet lekarski wyposażony w podstawy nie pozowliło mu na diagnoze i powiedział, że może leczyć tylko objawy dał jej zastrzyk przeciwymiotny i rozkurczowy dostawała przez 3 dni była poprawa, ale w tą sobote znów powtórka z rozrywki, ale popołudniu się jej polepszyło.. natomiast w niedziele powtórka z rozrywki... a noc z niedzieli/poniedziałek to był koszmar w ogóle nie spała bo Sabci tak jeździło po jelitach
pojechałyśmy wczoraj do naszej Pani weterynarz oczywiście badania krwi - zadowolona jestem bo próby wątrobowe jej spadły, ale mocznik i trzuska były podwyższone mocznik nie o dużo ale jednak trzeba go mieć pod kontrolą... wykluczyłyśmy na szczęscie, że ten stan nie był spowodowany uszkodzeniem narządów wewnętrznych... doszłyśmy do wniosku że to jednak nieżyt jelit... Sabcia aktualnie jest na antybiotyku - 10 dawek no i zmiana karmy - przeszłyśmy na lecznicą z Royala gastro intensial... narazie Sabcia nie jest przekonana do tej karmy i niechce jej jejść... mam nadzieje, że się przekona... niestety jedzenie ryżu z kurczakiem też powodowały u niej te dolegliwości dlatego postanowiłam postawić tylko na tą karmę i tylko jej podawać... Saba narazie jest nie zadowolona, ale ja niestety nie mogę sobie pozowlić na to, żeby Sabcia co chwile była na antybiotyku bo niestety na to mnie niestać
utrzymanie Saby z jej dodatkowymi wypadkami chorobowymi to ogromne koszty... same leki podstawowe to ogromne jak dla osoby bezrobotnej koszty
ale daje radę i dopóki będe widzieć, że Sabcia ma chęć życia i da jej się pomóc to będe o nią walczyć jak tylko będe umiała... wreszcie od tego jestem
dlatego trzymajcie kciuki, żeby Sabci się poprawiło i zechciała jejść tą karmę
co do Rudysława to też czeka mnie jego diagnostyka
ponieważ sobie wyrywa sierść został odpchlony, ale nic to nie dało... będe musiała mu porobić badania z krwi żeby wykluczyć jakąś dysfunkcje organów wewnętrznych... mam nadzieje, że uda mu się pomóc...
dobra trochę posmęciłam, ale niestety taki już wiek Sabci że coraz szybciej jej się coś przyplątuje, ale nadaj jest żywiołową, enegiczną babuleńką
myślę, że jeszcze nie jednego psa by zawstydziła jak wskakuje na łózko
czasami jak weźmie rozbieg to ho, ho, ho
kocham ją nad życie i jest moim oczkiem w głowie...
a tak dodatkowo to od października mamy nowych lokatorów w domu - rybki
"Pies jest jedyną istotą na świecie , która bardziej kocha Ciebie niż samego siebie"./J. Billings /
"Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa" - /Alfons Toussenel/