Witam Was
długo nas nie było.... mamy trochę dobrych wiadomości i troche gorszych niestety...
Może zaczne od dobrych- od 11 lipca jestem Panią Magister prawa
udało się
z 5 na dyplomie
i to tak na prawde koniec dobrych wiadomości... oczywiście w związku z końcem moich studiów wracam do Was... jeszcze tylko do czwartku jade do chrześniaka a potem jestem wolna - przygotowania do aplikacji
niestety o mały włos a nie broniłabym się teraz, tylko przesunełabym to na wrzesień...
niestety powodem tego była Sabcia i jej stan zdrowia... od ponad 3 tygodni moje życie wywróciło się do góry nogami niestety... bo jak jednego dnia ze zdrowego psa radosnego chodzącego i bawiącego się następnego dnia zobaczyć prawie wrak psiaka co tylko leży, śpi...
okropny widok a moje serce rajało się zawsze jak na nią patrzyłam...
zaczne od tego, że ponad 3 tygodnie temu Sabcia zaczeła mi codzinnie rano wymiatować i kupa była smolista.. pojechaliśmy do mojej Pani weterynarz wyniki z krwi ok, diagnoza - zapalenie jelita grubego, zastrzyki, dieta na drugi dzień pies był jak nowy... to było wtorek, w piątek na kontrole wszystko ładnie pięknie... wszyscy zadowoleni... 6.07 - sobota wychodzę z Sabą na dwór - widzi psa ciągnie na smyczy bo ona do psów nie jest pozytywnie nastawiona wiec ja ją trzymam ta się szarpie, pies odchodzi my idziemy dalej... po czym ja patrze a ona zaczyna mi iść w bok...
patrze na nią a ta mi odlatuje (widok jak psiaka sie przysypia do narkozy i zaczyna tak odlatywać) szybko wziełam ją kazałam jej usiąść, biegne do domu proszę sąsiadke żeby mi na nią spojrzała ja patrze a ona idzie w moją strone
cóż zabrałam ją do domu, odrazu za telefon do pani wet czy to może być od tych zastrzyków na jelita.. ona mówi mi, że nie jest to możliwe i jak będzie się coś działo to mamy przyjeżdzać... mineły dwie godziny a ona zaczyna mi słabnąć, nie wstaje z łóżka wiec dzwonie umawiam się na ekg do pani weterynarz... wyjście z bloku męczące, siadła po zejściu ze schodów... w aucie i w przychodzi była pobudzona, zero objawów jakie miała przedtem... zrobiliśmy ekg... wyszło niedotlenienie serca i serce powiekszone... zalecenie Karsivan... wróciliśmy do domu... powiem Wam, że byłam rozczarowana trochę no bo jak serce to wydaje mi się, że powinno się leki nasercowe dać, przeczytałam tą ulotkę od a do z... sobota jeszcze ok, w niedziele problem jelitowy wrócił
je, wymiotuje... w poniedziałek rano ani wstać, ani jejść tylko spała i patrzyła tymi ślipkami... decyzja : jedziemy do weterynarza, ale pytanie którego
powiem szczerze, że wolałam się skonsultować z psim kardiologiem i decyzja padła na lecznice w Dąbrowie Górniczej, gdzie sąsiadka psiaka leczyła swojego na serce... wizyta umówiona na 15....
sąsiadka jeszcze mnie postraszyła, że to może być kardiomiopatia roszczeniowa, jak przeczytałam na temat tej choroby to słabo mi się zrobiło... w poniedziałek po dwóch nocach nieprzespanych i nerwach wyglądałam jak kupa nieszczęść a ręce mi się trzęsły jak choremu
a w czwartek obrona...
pojechaliśmy do tego weta, który okazał sie bardzo profesjonalny - odrazu rtg, usg jamy brzusznej (co do tych wymiotów i kup), okazało się, że komora serca lewa jest powiększona przez co jest szmer w sercu i źle pracuje, dobrą wiadomościa było to że tętno i rytm serca są w normie... niestety diagnoza powaliła mnie z nóg : kardiomiopatia roszczeniwa.. tyle dobrego tylko, że w początkowym stadium...
eeeehhh.. jak to usłyszałam serce mi pękło... jak moje maleństwo może mieć takie choróbsko
pan doktor zaczął mnie pocieszać, uchylił rąbka tajemnicy lekarskiej i pokazał informacje na temat dalmata 7 letniego, który w gorszym stanie trafił do niego bo już z wodobrzuszem i jest na tabletkach już rok i świetnie funkcjonuje...
oczywiście pan doktor powiedział, że nie ma na co czekać i tabletki na serce poszły w ruch... moja Pani wet uprzedzała, mnie że leki są kosztowane ale nie myślałam, że aż tak
po otrzymaniu już pierwszych dawek lekarstw poprawa stanu zdrowia Sabci jest ogromna... cichy oddech, nie męczy się, apetyt jej dopisuje, nawet bawić się chce, ale wiadomo, że nie może za bardzo... można powiedzieć, że moja babunia Sabcia wróciła do dawnego siebie z czego jestem mega ogromnie szczęśliwa... tyyle pozytywnego w tym wszystkim jest...
oczywiście moje życie zmieniło się od tamtego poniedziałku - bo muszę pilnować godzin tabletek, w nocy muszę wstawać, żeby Sabcia się wysikała bo dostaje furosemid i pije ogromne ilości wody, wiec żeby nie mieć potopu w jej posłaniu robie wszystko żeby chodziła siku systematycznie....
niestety jej funkcjonowanie opatrzone jest kosztami
kuracja dwóch leków na 20 dni to koszt 200 zł
całość wszystkich tabletek miesięcznej kuracji to ponad 400 zł na miesiąc... do tego jeszcze jedzenie i co miesięczna wizyta na kontroli u weta
załamałam się tym.... ale powiedziałam, że choć bym miała sprzedać duszę diabłu to Saba nie pominie ani jednego leku i wszystko będzie dostawać....
dlatego mam do Was dziewczynki prośbę jak byście gdzieś słyszały, albo może byście zapytały waszych wetów czy ktoś niechce odsprzedać, albo sprowadzić taniej z hurtowni leki to byłabym bardzo wdzięczna...
Sabcia aktualnie dostaje :
Vetmedin 5 mg - tutaj dostałam zamiennik - cardisure 5mg - koszt jednej tabletki 2,10 zł - Sabcia bierze 2,5 tabletki na dzień
Karsivan 50 mg - ja teraz płaciłam za listek 35 zł - wystarcza na 10 dni bo ma 30 tabletek Saba bierze 3 tabletki na dzień
Cardalis 5mg/40mg- tutaj cena jest porażająca - 30 tabletek - 100 zł ;/ naszczęscie Sabcia bierze tylko jedną dziennie wiec opakowanie starcza na miesiąc...
podałam Wam ceny, żebyście mogły porównać u Was w lecznicy.. może mają coś taniej... aktualnie każdy grosz się liczy...
dostaje jeszcze ludzkie leki, ale tutaj mam szczęscie bo nie są drogie, albo są tańsze dla honorowego dawcy krwi... wiec tutaj koszt miesięczny nie jest spory...
oczywiście jak nogdy teraz na Sabę dmucham chucham bo nie może mięc żadnej infekcji bo to będzie osłabiać jej serducho... teraz walczymy z kamieniem na zębach, żeby było mało bakterii, bo zabieg jest wykluczony....
Co do Rudka to miewa się dobrze
pokochał karme Royala GastroIntesial co Sabie kupiłam na jelita... dzięki niemu nieźle nabrał kształtów
Trochę fotek
"Pies jest jedyną istotą na świecie , która bardziej kocha Ciebie niż samego siebie"./J. Billings /
"Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa" - /Alfons Toussenel/