O, to ciekawe, nie wiedziałam o tym... Co do incydentu - to na razie był ten jeden (chapnięcie mam na myśli) i nie wiem, w jaki sposób Mati odszedł z "pola bitwy", a co do naszczekania na "agresję" to jest zaraz karany (?!) jakimś ostrzejszym słowem, więc raczej ogonem nie merda... Trzeba zaobserwować... Ponownie dzięki, Roma, za odzew
Wszyscy zamieszczają teraz takie fajne zdjęcia, a ja tu jakieś smutki jedynie opisuję. Dziś trochę lepiej jest, bo umówiliśmy się z behawiorystką - NA JUTRO!!! Prosiłam żeby jak najszybciej, wiec zgodziła sie w święto.
Jeszcze co do sytuacji przedwczoraj i wczoraj po tym "incydencie" - panowie siebie unikali, zwłaszcza... PAN unikał psa. Mati zaczął jeszcze bardziej za mną łazić po mieszkaniu (o ile to możliwe... bo łazi wiecznie. Nb. kto chodzi po mieszkaniu, jak nie kobita - matka, żona?
Reszta albo przy kompie, albo na kanapie przed tv, znacie to? Niby za kim ma pies łazić...). Dziś, kiedy mąż wrócił z pracy, to Mati SERDECZNIE go przywitał, ale PAN nadal nieugięty, nawet nie pogłaskał, pies przyniósł mu piłeczkę - zero reakcji, PAN otworzył lodówkę, pies przyszedł - zero kiełbaski... I za każdym razem - "bo mnie ugryzie". Cholera z tymi chłopami
Aaaa, nie wiem, czy to znaczy, że pies "przeprasza", czy raczej, że chce dominować (że tak pana witał, przynosił piłkę, zjawił się przy lodówce itd.)
Zobaczymy, co powie behawiorystka.