Oj, teraz sobie zdałam sprawę, że moje słowa, że zajmujecie się "tylko" dalmatami wyglądają trochę dwuznacznie, jakbym miała pretensje (?!), że nie zajmujecie się innymi (nb. jednak czasem zajmujecie się, czego B. ŻYWYM dowodem jest Mati
). Ale absolutnie nie to miałam na myśli! Czytając wczoraj "psy do adopcji" zdałam sobie ponownie sprawę z tego, jak wiele psów "klepie biedę" (delikatnie mówiąc) - TYLKO JEDNEJ RASY! I to nie znów chyba takiej licznej w Polsce... B. mi się spodobało, Bea, Twoje określenie o tonącym statku i 1 łodzi ratunkowej, b. obrazowe - może temat na kolejny kolaż dla mnie.... To zrozumiałe, że mając ograniczone możliwości finansowe i "osobowe", trzeba się zdecydować na "coś konkretnego". W Waszym przypadku kryterium jest rasa.
Taka psia "ciekawostka" (ale... "nieciekawa"). Nasza córka w czerwcu po maturze pojechała na wycieczkę w tzw. kraje bałkańskie - Bośnia Hercegowina, Czarnogóra, Albania, Macedonia, Serbia i już nie wiem co. Pierwsze, co mi powiedziała po powrocie to to, ile tam jest bezdomnych, wałęsających się, głodujących psów.. Robiła im zdjęcia (ależ biedaki....). Dokarmiała... Im biedniej (wg niej) wyglądający kraj, tym wiecej tych psów...
Kiedy braliśmy naszego poprzedniego psa - Pysię ze schronu w Rybniku (1999r.) było tam ok. 80 psów. Dziś, z tego co się orientuję, jest ich tam ok. 300...
I jeszcze coś o Matim - dziś żartobliwie zamachnęłam się na mojego męża szmatą
A tak se w powietrzu. Tak się złożyło, że między nami siedział Mati. Na mój gest zareagował (pies, nie mąż, hehe) nagłym przewróceniem się na grzbiet i zastygnięciem w "pozie poddańczej". Mati w ogóle czynnie reaguje na agresję - prawdziwą, czy udawaną (przecież tego nie rozróżnia), a to zawarczy, a to zaszczeka. Pierwszy raz widziałam, że się "poddawał". Musiał być kiedyś bity.... Jak tu nie zrozumieć takich psów... Wystarczy trochę PSY-chologii.