nie jest to choroba z która nie da sobie poradzić Ci, którzy nie chcą wolą mieć prostą wymówkę - mam alergię nie moge. Ja tak nie umiem, nie wyobrażam sobie żeby alergie mnie ograniczała. Rozumiem sytuacje, w których alergia nasila się bardzo mocno w postaci duszności, ale uważam że dobry lekarz potrafi sobie z tym poradzić moja pani doktor nie ma już do mnie sił- na pierwszej wizycie stwierdziła że w moim pokoju nie powinno być nic. Żeby nie dawać możliwość kurzowi się osiadać, spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam 
już wtedy wiedziała, że nie jestem z tych co się dostosowują mój pokój jest pełen pierdół, miśków i kurzu tak samo ze zwierzętami rodzice potrafili walczyć, ze mna niecałe 2 lata i przegrali dla chcącego nic trudnego fakt jest to życie z wyrzeczeniami, ale wcale to nie utrudnia życia ludziom leniwym łatwiej jest powiedzieć - nie mam alergie ja lubie łamać stereotypy mam nature buntowniczą i nikt jeszcze ze mną na argumenty nie wygrał jak bym nie miała zwierząt to tak jak by nie było cząstki mnie - są one moim nieodłącznym elementem życia bez którego nie wyobrażam sobie życia jak to mówią bunt to grunt Mati ma długą sierść i dała mi się troche we znaki, ale dlatego że nie biore żadnych leków na alergie co do zachowania Matiego, kurcze gdzieś na jakimś kanale jest program z gościem, który jest behawiorystą i pomaga właścicielom poradzic sobie z psiom agresja i jestem pełna podziwu jego pracy
poszukam w gazecie może uda mi się skojarzyć program ja myślę, że musi być wobec Matiego bardziej stanowcza
pies czuje nasz strach, ale nie jest świadomy czyn on jest wywołany... twój strach przed spotkaniem z innym psem jest dla Matiego sygnałem że się czegoś boisz wiec jego reakcja może być jedna- obrona. Myślę, że spotkanie z behawiorystą który zobaczy Matiego w akcji jest dobrym rozwiązaniem a powiedz mi czy tylko przy Tobie wykazuje tą agresje na dworze do innego psa ?
Mati czasem się w czasie tych konfrontacjach zachowuje "normalnie" - obszczeka i idziemy dalej, a czasem niestety robi fikołki (kiedy pies jest duży). Najgorsze są inne piesy na smyczy... Każdy czuje się pewnie, bo ma swojego pana/panią za sobą, w odwodzie. 
Na razie nie próbuję nawet dzwonic, bo już dłuuugi weekend, ale jest jakiś w Rybniku, wiem, tylko namiarów nie mam. Ostatnio trochę było zamieszania w rodzinie (m. in. egzamin gimnazjalny, ale już po) i ta sprawa poszła chwilowo w odstawkę.