Kot więc, a raczej kotka, na imię ma...jak w tytule - Xena. Tak, takie wojownicze imiona nadałam swoim pannom
Kotka jest persiczką, co zresztą raczej da się zauważyć na zdjęciach. Jest też najmilszą, najgrzeczniejszą, najwspanialszą kicią na świecie. Wobec obcych płochliwa, wobec mnie niczym najwierniejszy pies. Chodzi za mną krok w krok (nawet to toalety
), śpi nad moją głową na oparciu sofy lub w nogach na kołdrze, wskakuje na kolana, gdy tylko się da, lub próbuje usadowić swój tyłeczek na klawiaturze laptopa lub myszce. Nigdy nikogo nie podrapała ani nie ugryzła - jest po prostu zupełnie pozbawiona jakiejkolwiek agresji. Nigdy też niczego nie zniszczyła - żadnych podartych firan, podrapanych mebli...no dobra, trochę sofę czasem traktuje pazurkami, ale i tak oszczędnie
Z Larką zyje...cóż no, tak, jak widać na zdjęciach. Moje ulubione obrazki z życia tych dwóch babeczek to np. taki, gdy to kotka siedzi na krzesle, Lara podchodzi, opiera łepek o krzesło, a kicia zaczyna lizać jej oczy i pysk, które (oczy) Lara mruży w rozkoszy. Inny, to gdy Lara stoi, a kicia do niej podchodzi i zaczyna zaczepiać, czyli dawać Larce grzmoty swoimi łapkami to w nogi, to w pyszczek...
Dziewczyny są w tym samym wieku - kotka starsza o miesiąc. Zakupione zostały w tym samym dniu i razem jechały do domu na moich własnych kolanach. Później razem przeżywały stres nowego miejsca, śpiąc przytulone i zwinięte w kłębek w kącie łazienki
Prawdę mówiąc kicia długo była, nazwijmy to, nieśmiała i bojaźliwa. Bardzo rozkręciła się w nowym domu, czyli tu, gdzie przebywa teraz ze mną. Dopiero tu naprawdę zaczęła w nocy szaleć (choć po cichu, rzadko mnie budzi), jeść dużo więcej rzeczy (do niedawna jadła tylko suchy pokarm, bo tak zostala od małego nauczona i nie chciała niczego innego) jak surowe mięso, jajko i inne atrakcje. Mało tego, zaczęła zaglądać mi do talerza i nawet próbować podkradać z niego to i owo. Uwielbia zlizywać masło z kanapek. Może zaszokuję niektórych tu obecnych,ale przyznam się - nie przeszkadza mi to
))) Może to kwestia tego, że mój kot jest niewychodzący (może 3-4 razy w roku, latem, wyprowadzam ją na smyczy na podwórko. Świat ją ciekawi,ale się boi) i wiem, że jest czysty i pozbawiony niepożądanych obywateli w swoim ciele.
To, o czym z pewnością muszę wspomnieć, to fakt, że moja kotka jest absolutnie najlepszym, niezastąpionym "środkiem" komaro i muchobójczym w lecie. Uporczywie poluje na nie dzień i noc, jeśli takowy delikwent śmie przekroczyć progi mojego mieszkania i wierzcie lub nie,ale ja naprawdę nie mam w domu komarów prawie w ogóle.
Na zakończenie dodam jeszcze, że tak naprawdę kotka została kupiona psu do towarzystwa. Lara nie jest moim pierwszym psem w życiu (u rodziców żyje jeszcze moja ukochana sunia, która ma 17 lat, zaś jamnik umarł w wieku 16 lat, dwa lata temu ze starości), a i ja nie jestem ignorantką w kwestii psich czworonogów, toteż wiem, że niektóre psy miewają duży problem z przebywaniem samym w domu, gdy pańcio/pańcia są w pracy. Tak było z moim jamnikiem - bardzo tego nie lubił i dlatego dostał siostrzyczkę w niespełna rok od zawitania w naszym domu. Musze przyznać, że taka konfiguracja bardzo się sprawdza i dziewczyny tworzą naprawdę świetny duet. A że pers - to też w pełni przemyślana decyzja. Miałam już persa i wiem, że to charakterologicznie zupełnie inne koty. Są na ogół spokojne i nie broją tak, jak np. dachowce
Choć mój poprzedni kocur broił - potrafił zlać się (przepraszam za wyrażenie,ale to jest najbardziej adekwatne) na kołdrę, gdy się wkurzył
))) Dlatego tym razem to kotka a nie kocur
Cóż, to chyba tyle. I tak dużo, a to przecież wątek Larki!
Pozdrawiam ciepło.